Dzisiejszy dzień nauczył mnie pokory wobec własnego ciała.
Obudziły mnie skurcze tak silne, jakby ktoś próbował wyrwać mi brzuch i plecy jednocześnie. To nie był zwykły ból menstruacyjny – to były skurcze jak przy porodzie. Wtedy zorientowałam się, że mój okres… nagle się zatrzymał.

Rano, kiedy dzwoniłam do mojej menadżerki, ból był tak potężny, że naprawdę miałam wrażenie, jakby moje narządy rodne chciały opuścić moje ciało. Nie wiedziałam, co się dzieje – bałam się. Zadzwoniłam do GP, w międzyczasie poszłam do apteki, żeby znaleźć cokolwiek przeciwbólowego.

I nagle, około dziesiątej, kichnęłam.
Brzmi banalnie, prawda? Ale wtedy wszystko się odblokowało – fala krwi, ulga i zmęczenie tak ogromne, że przespałam trzy godziny w ciągu dnia.
🩸 Co czuję teraz?

Fizycznie – lżej. Jakby moje ciało odetchnęło po tym, co się wydarzyło.
Psychicznie – mam mieszane uczucia. Lekarz zasugerował, że to „normalne w moim wieku”, ale ja wiem jedno: to, co przeżyłam, nie było normalne. To był moment, w którym moje ciało powiedziało: „stop, posłuchaj mnie”.
🌱 Dlaczego o tym piszę?

Bo wiem, że nie tylko ja mam takie doświadczenia.
Ile razy chowamy się z bólem, wstydem, przekonaniem, że „tak musi być”? Ile razy słyszymy, że „to normalne, bo masz swój wiek”? A przecież każda z nas zasługuje, żeby ktoś potraktował jej zdrowie poważnie.
💬 Moja refleksja

Dziś zrozumiałam, że pewność siebie nie znika tylko przez wygląd czy brak uśmiechu – czasem odbiera ją ból, który zamyka nas w czterech ścianach. A my nadal udajemy, że damy radę.

Nie wiem, co przyniesie jutrzejsza rozmowa z lekarzem. Ale wiem jedno – dziś moje ciało mnie zatrzymało. I być może to był jego sposób, żeby powiedzieć: „zadbaj wreszcie o mnie”.
👉 A Wy? Miałyście kiedyś taki dzień, w którym Wasze ciało po prostu postawiło granicę i zmusiło do zatrzymania się?

Posted in

Dodaj komentarz