Witajcie ponownie
Wczoraj zadzwoniła do mnie osoba, którą znam połowę swojego życia. Była bliska dla rodziny i nadal jest bliska dla mnie. Natrafiła na Facebooku na mój wpis i zadzwoniła. Usłyszałam od niej: „Przecież wiesz, że bym ci pomogła. Nigdy nie myślałam, że z czymś takim się mierzysz.”
To zdanie utkwiło mi w głowie i zmusiło mnie do przemyśleń, którymi chcę się z Wami podzielić — zwłaszcza z tymi, których los nie oszczędzał, i z tymi, którzy nie rozumieją dziwnych reakcji swoich bliskich. Bo to nie jest takie proste, jak „chcieć pomocy”. Nie dlatego, że nie chcemy — często po prostu nie umiemy zaufać.
Uczenie się braku zaufania — dlaczego nie prosimy o pomoc?
Osoby, które przeszły przez trudne doświadczenia, uczą się bardzo konkretnej strategii przetrwania: nie ufać nikomu. To działało kiedyś — chroniło przed kolejnym ciosem, oszczędzało upokorzenia. Z czasem jednak ta strategia zaczyna kosztować nas życie.
Psychologia ma dla tego zjawiska kilka nazw: wyuczona bezradność, deficyt zaufania i schemat porzucenia/odrzucenia. Jeśli przez lata doświadczałaś, że proszenie o pomoc kończy się ignorowaniem, wyśmianiem, oceną albo zdradą — to mózg uczy się: „lepiej nie prosić”. I tu nie chodzi o dumę. To mechanizm obronny. Lepiej być na boku, samotnie przetrwać niż ryzykować kolejne zranienie.
Mówimy „jestem silna”, a maska mówi „nie potrzebuję nikogo”
Wiele z nas nosi maskę „silnej kobiety”. To wygodne — ludzie mniej naciskają, oczekują mniej, nie wchodzą z butami w nasze życie. Tylko że ta maska ma drugą twarz: izolację. Kiedy udajesz, że wszystko jest okej, otoczenie nic nie wie. A jeśli nikt nie wie — nikt nie może pomóc.
Maska bywa też narzędziem kontroli. Uczymy się nią manipulować rzeczywistością: jeśli nikt nie widzi naszego bólu, to go nie ma. Działa to na krótką metę, ale psychika za to płaci — złością, lękiem, depresją. I ta wewnętrzna złość często kieruje się przeciw światu: „dlaczego nikt nie zauważa?”, „dlaczego nie mogę krzyczeć, żeby ktoś usłyszał?”.
Wstyd — najcichszy z oprawców
Wstyd to potężna emocja, która prowadzi do ukrywania. Często słyszę: „Nie chcę, żeby ktoś, kto mnie zna, poczuł się źle, że nic nie widział.” Słyszę też: „Jak nie wiedział, to znaczy, że ja mu tego nie pokazałam.” To brzmi logicznie, ale tu chodzi o coś innego — o wstyd, który mówi: „jeśli oni wiedzieliby — byliby ode mnie gorsi, spojrzeliby na mnie inaczej, mnie by nie lubili”.
Wstyd powoduje, że tkwimy w ciszy. To nie jest wybór świadomościowy — to automatyczna reakcja. I tu trzeba być brutalnie uczciwym: jeśli chcesz, żeby ludzie wiedzieli, to musisz im to pokazać. I to oznacza ryzyko. Ale też — to oznacza szansę na zmianę.
Emocjonalne zamknięcie — trudność w mówieniu o sobie
Osoby po przejściach często mają problem z werbalizacją emocji. To nie jest brak wrażliwości — to blokada. Kiedy ktoś mówi „powiedz, jak się czujesz”, myślimy: „A co jeśli powiem i zostanę oceniona? A co jeśli ktoś powie: ‚no przecież to nie jest tak źle’?” To paraliżuje. Psychologicznie to jest objaw alexithymii — trudności w nazywaniu uczuć — lub po prostu efekt długotrwałego tłumienia.
Dlatego zamiast prostego „mów”, potrzebujemy przestrzeni bez osądu, z konkretnymi pytaniami: nie „jak się czujesz?”, tylko „czy masz czas porozmawiać przez 10 minut? Czy chcesz, żebym po prostu posiedział(a) z tobą w spokoju?”. Małe kroki. Małe pozwolenia.
Obwinianie siebie — dlaczego bierzemy winę na siebie?
Kiedy człowiek żyje w środowisku, które karze za błąd, zaczyna myśleć: jeśli winy nie przyjmę, ktoś inny ją przypisze mi z większą siłą. Obwinianie siebie jest mechanizmem kontrolnym: to sposób na przewidzenie kary i jej uniknięcie. Niestety z czasem ten mechanizm staje się automatyczny. Przestajemy widzieć, gdzie kończy się nasza odpowiedzialność, a zaczyna odpowiedzialność innych.
To powoduje spiralę: ból → wstyd → ukrywanie → samotność → większy ból. I z tej spirali trudno się wydostać bez pomocy z zewnątrz — ale tu znów pojawia się problem z zaufaniem.
Co działa? Małe kroki, nie dramatyczne gesty
Jeśli chcesz pomóc komuś, kto się izoluje — zapomnij o „wielkich słowach” i „oświecających monologach”. One rzadko działają. Skuteczne są małe, stałe gesty:
Być obecnym — czasem wystarczy jedna wiadomość: „Myślę o Tobie” albo „Jestem obok, jeśli potrzebujesz”.
Nie naciskać — daj wybór: „Jeśli chcesz porozmawiać, zadzwonię wieczorem”, a potem rzeczywiście zadzwonisz.
Powtarzać — ludzie testują nas sto razy. Jeśli odpowiadasz za pierwszym razem, może to być przypadek. Jeśli odpowiadasz za sto pierwszym — to buduje zaufanie.
Akceptować emocje — nie rozwiązywać problemu od razu. Zamiast: „tak nie możesz żyć” — lepiej: „słyszę, że to było dla Ciebie straszne”.
Normalizować — mówić: „to, co czujesz, jest ludzkie”, ale nie minimalizować bólu.
Dla tych, którzy boją się, że „nic nie wiedzieli” — krótka instrukcja
Jeśli przeczytałaś mój wpis i poczułaś wyrzuty sumienia, że „nic nie wiedziałaś” — przestań. Jeśli ktoś nie pokazał swojego bólu, to znaczy, że on nie chciał tego pokazać. To nie Twoja wina. Możesz jednak zrobić coś teraz:
1. Napisz wiadomość — krótka, bez dramatów: „Widziałam wpis. Jestem tu, jeśli chcesz pogadać.”
2. Nie oczekuj wyznania — dawaj czas.
3. Nie mów „powinnaś/powinieneś” — to ocena, nie pomoc.
4. Słuchaj aktywnie — jeśli osoba zaczyna mówić, powtarzaj własnymi słowami to, co usłyszałaś — to buduje poczucie zrozumienia.
Ja też kiedyś umiałam tylko ukrywać
Pisząc to, myślę o sobie sprzed lat. O tym, jak nauczyłam się chować prawdę za uśmiechem, jak tłumaczyłam wszystko jednoznacznie: „jestem silna”. Prawda była taka, że bałam się tak bardzo, że kiedy ktoś chciał pomóc — zamiast wdzięczności pojawiał się lęk: co teraz? będą wiedzieli, że jestem słaba?.
Teraz jestem na etapie, gdzie potrafię o tym mówić. Nie oznacza to, że wstyd zniknął. Wstyd wciąż jest. Ale próbuję znaleźć balans między ukrywaniem a wymaganiem zbyt dużo z zewnątrz. Uczę się przyjmować pomoc. I nie, to nie jest linearny proces — czasem cofamy się, czasem idziemy do przodu. Najważniejsze, żeby iść dalej.
Kilka psychologicznych wskazówek dla tych, którzy chcą pomóc bliskim
1. Zrozumienie > naprawianie
Większość ludzi, którzy byli przez coś złego, nie potrzebuje natychmiastowego rozwiązania. Potrzebuje bycia widzianym.
2. Konsekwencja
Jeden dobry gest nic nie zmienia. Sto małych — zmieniają. Bądź powtarzalny.
3. Nie bierz wszystkiego do siebie
Jeśli ktoś nie chce rozmawiać — to nie znaczy, że nie lubi Ciebie. To znaczy, że nie jest na to gotowy. Nie dopisuj sobie winy.
4. Granice
Pomagaj, ale nie pozwól, żeby czyjeś problemy zniszczyły Twoje życie. Pomoc bez granic kończy się wypaleniem.
5. Zachęcaj do profesjonalnej pomocy
Czasem najlepszym odruchem jest zasugerowanie terapeuty, ale zrobione w sposób empatyczny: „Może ktoś mógłby Ci pomóc spojrzeć na to inaczej? Mogę Ci pomóc znaleźć kogoś, kto ma doświadczenie.”
Na koniec — do Ciebie, która to czytasz
Jeśli jesteś tą osobą, która kiedyś powiedziała mi: „Przecież bym Ci pomogła”, to może zrób coś małego dzisiaj. Napisz „myślę o Tobie”. Nie pytaj, nie dramatyzuj — po prostu bądź. Może ta jedna wiadomość otworzy drzwi, których ktoś się boi otworzyć.
A jeśli to Ty jesteś tą osobą, która boi się zaufać — wiedz, że to normalne. Zaufanie to proces. Zacznij od małych rzeczy. Pozwól sobie na błąd. Jeśli upadniesz — to nie koniec świata. I pamiętaj: wstyd nie definiuje Twojej wartości. Twoja wartość nie zależy od tego, co inni wiedzą.
Jeśli chcesz — podziel się w komentarzu, czy zdarzyło Ci się kiedyś ukrywać problem przed bliskimi? Jak reagowali? Czasami czytanie historii innych ludzi pomaga nam odróżnić wstyd od prawdziwej potrzeby.
Dbajcie o siebie. I pamiętajcie — nie zawsze trzeba być silną. Czasem trzeba być prawdziwą.
recent posts
- Pl/EN LADYBUG W UK – ODCINEK KOLEJNY/ Next chapter
- Pl/EN Pomogą Ci, pomogą… ale policzą prowizję. Moje londyńskie przebudzenie./They Help You… Until They Don’t. My First Big London Lesson.
- Pl/EN Dwa dni, jedna nastolatka, zero logiki. Czyli jak policja przywiozła mi dziecko znajomych, a UK system znowu pokazał klasę/ How the Police Dropped a Child at My Door and the UK System Fell Asleep Again
about
3 odpowiedzi na „Za maską siły – o milczeniu, które krzyczy”
-
Rewelacyjny, bardzo mądry i potrzebny wpis. Miałam z tym kiedyś poważny problem. Na szczęście teraz jest inaczej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
-
Dziękuję, Joanno 🌸 To piękne, że udało Ci się to przepracować. Twoje słowa dodają otuchy innym.
PolubieniePolubienie
-
Po prostu zrozumiałam, że każdy z nas bez względu na płeć – ma prawo do słabości. Nie jesteśmy robotami, tylko ludźmi z krwi i kości.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
-
-
Dodaj komentarz