Są tacy ludzie, których albo się kocha, albo nienawidzi. Nie da się ich zignorować, nie da się przejść obok obojętnie. Mają w sobie coś, co budzi emocje – prawdziwe, mocne, często niewygodne. I może właśnie dlatego świat ich tak potrzebuje.
Dla mnie jednym z takich ludzi jest Dziki Trener. Nie dlatego, że ma idealne ciało, głośny głos czy tysiące obserwujących. Ale dlatego, że ma odwagę być sobą, nawet gdy wszyscy wokół próbują go uciszyć.

Patrzę na to, jak go atakują, jak wyśmiewają, jak wyrywają z kontekstu jego słowa tylko po to, żeby zrobić z niego potwora. I widzę, że on się tym nie łamie. Nie tłumaczy. Nie kuli głowy. Nie próbuje być miły, żeby go bardziej lubili.
On po prostu robi swoje – z tą pewnością w oczach, jakby mówił światu: „Róbcie, co chcecie. Ja i tak wiem, kim jestem”.

I to jest właśnie to, co mnie w nim najbardziej ujęło. Bo w świecie, w którym większość ludzi boi się mieć własne zdanie, on nie tylko ma je zawsze gotowe – on ma też odwagę je wypowiedzieć.



Prawda, która nie potrzebuje filtra

Żyjemy w czasach, gdzie prawda jest niepopularna, a szczerość to ryzyko. Każdy stara się być „poprawny”, „bezpieczny”, „neutralny”, bo przecież łatwiej się dopasować niż się wychylić. Łatwiej być częścią tłumu niż wyjątkiem.
Ale wyjątki zmieniają świat.

Dziki Trener to ktoś, kto rozumie, że jeśli wszyscy cię lubią, to znaczy, że prawdopodobnie przestałeś mówić prawdę. Bo prawda nie klepie po plecach – ona stawia do pionu. Czasem boli, czasem uwiera, ale to właśnie ona pokazuje, kto ma kręgosłup, a kto tylko miękkie słowa.

On mówi rzeczy, których wielu woli nie słyszeć. Bo wygodniej udawać, że wszystko jest dobrze, że życie to tylko pozytywne wibracje i „good vibes only”.
A on? Wchodzi i wali prosto z mostu. Bez filtra, bez słodzenia, bez gry pod publikę.
Nie dlatego, że chce kogoś zranić – tylko dlatego, że wierzy, że czasem trzeba potrząsnąć światem, żeby ktoś w końcu otworzył oczy.



Hejt nie jest miarą wartości

Patrzę na to, jak go opluwają – jak piszą o nim bzdury, jak wyciągają każde zdanie przeciwko niemu. I myślę sobie, że to największy komplement, jaki może dostać człowiek z charakterem.
Bo jeśli ktoś wzbudza tyle emocji, to znaczy, że dotyka prawdy. A prawda zawsze boli tych, którzy żyją w kłamstwie.

Ile razy widziałam, jak ludzie rosną w internecie tylko do momentu, gdy zaczynają mówić zbyt szczerze. Bo wtedy spadają – nie przez błędy, ale przez to, że tłum nie znosi autentyczności. Tłum chce widowiska, nie prawdy.
A Dziki Trener nie daje im widowiska. Daje im lustro.
I dlatego tak bardzo go nienawidzą.

Bo nie ma nic bardziej niewygodnego niż człowiek, który niczego się nie boi.



Nie każdy potrafi tak walczyć – ale każdy może się tego nauczyć

Ja nie jestem taka jak on. Nie mam tej odwagi, żeby stawać przed ludźmi i mówić: „To jest moje zdanie. Nie musicie się zgadzać.”
Ale uczę się tego. Codziennie po trochu.
Uczę się mówić, gdy inni wolą, żebym milczała. Uczę się nie tłumaczyć, że jestem „za bardzo”, że powinnam być „spokojniejsza”, „grzeczniejsza”, „ładniejsza w słowach”.

Nie potrafię jeszcze być jak on, gdy wszystko się wali, a świat krzyczy, że się nie nadajesz. Ale uczę się jednej rzeczy: nie muszę się wszystkim podobać, żeby być wystarczająca.
Bo jeśli wiem, kim jestem, to żadna opinia nie może mi tego odebrać.

I właśnie tego uczy mnie Dziki Trener. Że nie musisz być idealna. Nie musisz się wpasowywać. Nie musisz mieć aprobaty.
Masz tylko być sobą – nawet jeśli zostaniesz z tym sama.



Odwaga, która rodzi się z bólu

Ludzie myślą, że odwaga to coś, z czym się rodzimy. Ale to nieprawda. Odwaga rodzi się wtedy, gdy masz już dość. Gdy po raz setny pozwalasz, by ktoś cię zlekceważył, i w końcu mówisz: „Nigdy więcej.”

I widzę to u niego. Tę surową prawdę o życiu, która nie jest z książek motywacyjnych, tylko z własnych blizn.
Bo żeby mieć w sobie tyle siły, musisz przejść przez piekło. Musisz się sparzyć, zawieść, przegrać, i wstać mimo wszystko.

Dlatego, kiedy widzę, jak on reaguje na krytykę, czuję respekt. Bo to nie jest arogancja. To spokój człowieka, który już swoje przeżył.
I nie musi niczego udowadniać.



Siła, która nie potrzebuje aplauzu

Wielu ludzi myli jego pewność siebie z pychą. Ale dla mnie to po prostu świadomość własnej wartości.
On nie mówi: „jestem lepszy”. On mówi: „znam swoją wartość i nie pozwolę, żeby ktoś ją podważył”.
I to jest piękne. Bo większość ludzi czeka, aż ktoś inny im powie, kim są.
A on sam sobie to mówi – i żyje zgodnie z tym każdego dnia.

Tego właśnie uczę się od niego.
Że nie potrzebuję potwierdzenia z zewnątrz.
Że mogę być spokojna, nawet jeśli świat mnie nie rozumie.
Bo nie każdy musi.



Być sobą, nawet jeśli zostaniesz niezrozumiana

Czasami ludzie śmieją się z tych, którzy idą pod prąd, bo nie mają odwagi zrobić tego sami.
Wolą siedzieć w tłumie i klaskać, niż stanąć na scenie i coś powiedzieć.
Ale to właśnie ci, którzy są wyśmiewani dziś, budzą szacunek jutro.

Ja wiem, jak to jest, gdy mówią o tobie źle.
Gdy przekręcają twoje słowa.
Gdy masz dobre intencje, a ktoś i tak doszuka się w nich winy.
I wiem też, jak bardzo wtedy kusi, żeby się schować. Żeby przestać mówić.
Ale wtedy przypominam sobie jego.
I myślę: jeśli on może iść dalej, mimo że opluwają go setki ludzi, to ja też mogę przetrwać kilka spojrzeń.

Bo odwaga to nie brak strachu.
Odwaga to decyzja, że mój strach nie ma ostatniego słowa.



Moja własna lekcja

Kiedyś myślałam, że żeby być silna, muszę być twarda.
Że muszę krzyczeć głośniej, żeby mnie usłyszano.
Ale teraz wiem, że prawdziwa siła to spokój.
Spokój, który przychodzi, gdy przestajesz się bać opinii innych ludzi.

Dzięki niemu uczę się, że walka o swoje nie zawsze wygląda jak wojna. Czasem to po prostu codzienne wybieranie siebie – mimo że świat oczekuje czegoś innego.
Czasem to odmawianie w ciszy.
Czasem to mówienie „nie” bez tłumaczenia.
Czasem to spojrzenie w lustro i powiedzenie: „Nadal tu jestem. Nadal walczę.”

I choć nie mam jeszcze jego odporności, jego pewności, jego siły – to wiem, że idę w tym samym kierunku.
Bo każdy, kto kiedykolwiek próbował żyć w zgodzie ze sobą, wie, że to najtrudniejsza, ale i najpiękniejsza droga.



Nie musisz go lubić, żeby coś zrozumieć

Nie wszyscy muszą go rozumieć. Nie wszyscy muszą się z nim zgadzać.
Ale nie można mu odmówić jednego – jest prawdziwy.
Nie udaje lepszego. Nie zmienia się pod publikę. Nie klęka przed tłumem.

I właśnie dlatego dla mnie jest kimś więcej niż tylko trenerem. Jest dowodem na to, że człowiek z charakterem zawsze będzie niewygodny.
Ale to dobrze. Bo świat nie potrzebuje więcej milczących.
Świat potrzebuje ludzi, którzy mają odwagę powiedzieć to, co inni tylko czują.



Na koniec – o sile, która nie krzyczy

Wiesz, co najbardziej mnie w nim porusza?
Że mimo całego hałasu wokół, on ma w sobie spokój.
Nie udowadnia niczego nikomu.
Nie tłumaczy się.
Nie próbuje przekonać tych, którzy już dawno wybrali nienawiść zamiast zrozumienia.

I to właśnie jest prawdziwa klasa.
Bo prawdziwa siła nie krzyczy.
Prawdziwa siła stoi prosto, nawet gdy cały świat mówi: „usiądź”.

Dziki Trener to człowiek, który pokazuje, że można przetrwać każdą burzę, jeśli nie stracisz kontaktu z samym sobą.
A ja?
Ja dopiero się tego uczę. Ale jeśli z jego odwagi zostanie we mnie choć iskra, to wiem, że jestem na dobrej drodze.

Bo w świecie, który woli ciche i ułożone kobiety, ja wybieram być sobą. Może trochę dziką. Może trochę niewygodną. Ale prawdziwą.

I jeśli kiedyś ktoś zapyta mnie, skąd mam w sobie tyle siły, odpowiem:
„Z życia. I od ludzi, którzy nigdy nie klękają przed opinią tłumu.”

Nie potrzebuję prawdziwego konia, żeby wiedzieć, dokąd zmierzam.
Posted in , , , , ,

Jedna odpowiedź do „Dziki Trener – człowiek, który nie klęka przed opinią tłumu”

  1. Awatar Joanna

    Lubię i szanuję – z tych samych powodów co Ty.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz