👇Scroll down for English👇 ⬇️

Czasem to zaczyna się niewinnie.
Od filiżanki kawy, która miała poprawić nastrój.
Od kieliszka wina „na rozluźnienie”.
Od serialu, który miał być tylko jeden odcinek przed snem.
Od zakupów, które miały być nagrodą po trudnym tygodniu.

Ale gdzieś po drodze, między „tylko dziś” a „bez tego nie umiem”,
coś się w nas przestawia.
Znika granica między przyjemnością a uzależnieniem.

Bo nie ma znaczenia, od czego.
Każda rzecz – jeśli zaczyna być jedynym sposobem na przetrwanie –
może cię zniszczyć.


Psychologia uzależnienia

Uzależnienie nie jest wyborem.
Nie jest oznaką słabości ani braku charakteru.
To strategia przetrwania, która kiedyś działała.
Pomagała przetrwać emocje, z którymi nie potrafiliśmy sobie poradzić.

Człowiek, który sięga po alkohol, jedzenie, telefon czy hazard,
nie szuka przyjemności – on szuka ulgi.
Próbuje uciszyć chaos w głowie.
Choćby na chwilę.

Problem w tym, że mózg szybko się uczy.
Każdy bodziec, który przynosi ulgę,
zostaje zapamiętany jako ratunek.
Dopamina nagradza nas za ten wybór,
a my powtarzamy zachowanie, licząc, że znów poczujemy spokój.
Ale z czasem potrzebujemy coraz więcej, coraz częściej,
a spokój staje się coraz krótszy.

I tak rodzi się błędne koło.
Z jednej strony – wstyd, poczucie winy, lęk.
Z drugiej – przymus, żeby znów sięgnąć po to samo,
bo bez tego czujemy pustkę, napięcie, brak sensu.


Nie chodzi o to, co – chodzi o to, jak

Uzależnienie nie zawsze pachnie alkoholem.
Czasem pachnie perfumami pożyczonymi z półki w sklepie.
Czasem smakuje jak czekolada po cichu zjedzona w nocy.
Czasem wygląda jak niekończące się przewijanie ekranu.

Nie chodzi o substancję.
Chodzi o mechanizm.

O ten moment, gdy coś z zewnątrz zaczyna wypełniać nasze wnętrze.
Gdy zamiast czuć – uciekamy.
Gdy zamiast żyć – odraczamy życie.

Uzależnienie to nie tylko alkohol, narkotyki, papierosy.
To także obsesyjna kontrola, perfekcjonizm, praca po 12 godzin dziennie,
ciągłe „muszę być silny”, które nie pozwala zapłakać.

Wszystko, co zaczyna kierować nami,
zamiast służyć nam – staje się więzieniem.


Jak działa mózg osoby uzależnionej

Mózg osoby uzależnionej działa jak alarm, który zapomina, że świat już nie płonie.
Każdy bodziec, który kiedyś przyniósł ulgę,
uruchamia lawinę impulsów – weź to zrób, weź, zrób, już teraz.
To nie jest brak silnej woli.
To reakcja wyuczona biologicznie.

Wyrzut dopaminy, potem spadek, potem znowu potrzeba podniesienia poziomu.
Tak działa mechanizm nagrody.
Problem w tym, że im częściej go aktywujemy,
tym bardziej naturalne źródła przyjemności – rozmowa, spacer, bliskość –
przestają wystarczać.

Świat zaczyna być szary, dopóki nie pojawi się bodziec.
To wtedy czujemy: „żyję”.
Ale ten moment trwa coraz krócej.


Uzależnienie od ludzi

To jeden z najbardziej bolesnych rodzajów.
Nie od rzeczy, nie od substancji – tylko od człowieka.
Od jego obecności, wiadomości, spojrzenia.
Od emocji, które nam daje, nawet jeśli rani.

To też uzależnienie – emocjonalne.
I ono niszczy równie skutecznie, bo odbiera to, co najważniejsze:
własne ja.

Zaczynasz oddychać cudzym rytmem,
czekać na cudze słowa,
a kiedy ich nie ma – boli tak, jakby brakowało tlenu.


Każde uzależnienie to krzyk

„Nie radzę sobie. Pomóż mi.”
To jest prawdziwy komunikat, który kryje się pod każdym nałogiem.
Pod każdą butelką, ekranem, kartą kredytową czy pustym talerzem.

I dopóki będziemy patrzeć na uzależnionych jak na „słabych”,
dopóty będziemy się mylić.
Bo to nie słabość, to ból, który nie znalazł innego ujścia.

Powtórka z rozrywki

I wiesz co?
Mam wrażenie, że życie znów postawiło mnie w tym samym miejscu.
Tylko tym razem to nie alkohol.
Tym razem to jedzenie.

Znowu patrzę, jak ktoś bliski ucieka w coś, co chwilowo koi,
a w rzeczywistości po cichu niszczy od środka.
Znowu widzę to samo zmęczenie, to samo „dam radę sam”.
Tylko że dziś już wiem, jak to się kończy,
bo kiedyś sama byłam po tej drugiej stronie.

Ale dziś jestem mądrzejsza.
Nie dam się w to wciągnąć.
To jego walka, nie moja.
On musi to sobie w głowie poukładać,
bo nikt inny nie zrobi tego za niego.

Ja mogę jedynie wspierać — mądrze, nie z litości.
Tym razem wiem, że muszę pomóc nie tylko jemu,
ale też jej – kobiecie, która stoi obok i zaczyna gasnąć.
Bo widzę, jak to ją pożera od środka,
jak traci wiarę, że coś jeszcze może się zmienić.

I mam tylko jedną nadzieję –
że on wreszcie skorzysta z profesjonalnej pomocy.
Że ktoś mu pomoże poskładać myśli, zanim zupełnie się rozsypią.
Bo ja już wiem:
nie można nikogo uratować na siłę.
Można tylko dać mu światło, zanim sam zdecyduje w nim stanąć.

Sometimes it starts innocently.
With a cup of coffee meant to lift your mood.
A glass of wine “to relax”.
A single episode before sleep.
A bit of shopping after a hard week.

But somewhere between “just today” and “I can’t live without it”,
something shifts inside us.
The line between pleasure and dependence disappears.

Because it doesn’t matter what it is.
Anything – if it becomes your only way to survive –
can destroy you.


The psychology of addiction

Addiction isn’t a choice.
It’s not a weakness or a lack of willpower.
It’s a survival strategy that once worked.
It helped endure emotions too heavy to carry.

A person reaching for alcohol, food, a phone or gambling
isn’t chasing pleasure – they’re chasing relief.
Trying to quiet the chaos in their mind,
even for a moment.

The brain learns fast.
Every stimulus that brings relief
gets stored as salvation.
Dopamine rewards that choice,
and we repeat the behaviour hoping to feel calm again.
Over time, it takes more and more to achieve that peace.

And that’s how the vicious cycle begins –
shame, guilt, anxiety on one side,
and compulsion on the other.



It’s not about what – it’s about how

Addiction doesn’t always smell like alcohol.
Sometimes it smells like stolen perfume.
Sometimes it tastes like midnight chocolate.
Sometimes it looks like endless scrolling.

It’s not about the substance.
It’s about the mechanism.

That moment when something external begins to fill your internal void.
When you stop feeling and start escaping.
When you stop living and start postponing life.

Addiction isn’t just alcohol or drugs.
It’s also control, perfectionism, overworking,
that endless “I must be strong” that won’t let you cry.

Anything that starts to control you
instead of serving you — becomes your prison.



The addicted brain

The addicted brain is like an alarm that forgets the fire is out.
Every cue that once brought relief
sets off a flood of impulses – do it, take it, now.
It’s not lack of willpower — it’s biology.

Dopamine surges, then crashes, then demands another hit.
The reward system rewires itself.
And the more it’s triggered,
the less joy comes from natural sources — connection, touch, nature.

The world turns grey until the stimulus appears.
Only then do we feel alive.
But that moment fades faster each time.



Addiction to people

One of the most painful kinds.
Not to substances, but to a person.
To their presence, their words, their approval.
To emotions they give, even when they hurt.

That’s addiction too – emotional dependence.
And it’s just as destructive, because it steals what matters most:
your self.

You start breathing in someone else’s rhythm,
waiting for their words,
and when they don’t come – it feels like losing air.


Every addiction is a cry for help

“I can’t cope. Help me.”
That’s the message behind every addiction —
every bottle, every screen, every empty plate.

As long as we keep seeing addicted people as “weak”,
we’ll keep being wrong.
It’s not weakness — it’s pain that never found a voice.


History repeating

And you know what?
I feel like life has brought me back to the same place again.
But this time it’s not alcohol.
This time it’s food.

I’m watching someone close escape into something that soothes for a moment,
yet quietly destroys them from within.
I see the same exhaustion, the same “I’ll handle it myself”.
But now I know how it ends —
because I’ve been on the other side before.

This time I’m wiser.
I won’t let myself get pulled in.
This is his fight, not mine.
He has to sort it out in his own head,
because no one else can do it for him.

I can only support — wisely, not out of pity.
This time, I know I need to help not only him,
but also her – the woman standing beside him, fading slowly.
I see how it’s consuming her from inside,
how she’s losing hope that things can change.

And I only have one hope –
that he will finally reach for professional help.
That someone will help him piece together his thoughts before he falls apart completely.
Because I already know:
you can’t save anyone by force.
You can only give them light, until they decide to stand in it themselves.

Posted in , , , , ,

2 odpowiedzi na „PL/EN UZALEŻNIENIE – BO NIE MA ZNACZENIA, OD CZEGO. WSZYSTKO MOŻE CIĘ ZNISZCZYĆ / ADDICTION – BECAUSE IT DOESN’T MATTER WHAT IT IS. EVERYTHING CAN DESTROY YOU”

  1. Awatar Joanna

    Uzależnienie to nie zawsze papieros czy whisky… Ale niemal zawsze ogromna rana i….UCIECZKA.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar Eliza Siatkowska

      To prawda. Brutalna czysta prawda.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Joanna Anuluj pisanie odpowiedzi